niedziela, 27 grudnia 2009

Miejskie muzeum na 20 metrach

W niewielkim pokoju zmieścił blisko tysiąc oryginalnych fotografii, dokumentów, pocztówek, butelek, etykiet, plakatów. Na piętrze domu należącego do słynnego rodu kominiarskiego Pomietlarz kolekcjoner Mirosław Ganobis zgromadził kawał historii Oświęcimia i okolic.


Zebrane przez Ganobisa materiały dokumentują zarówno oficjalne, jak i prywatne epizody z życia dawnych mieszkańców Oświęcimia. Na co dzień szef firmy montującej okna, każdą wolną chwilę i pieniądze przeznacza na swą pasję. Zgromadzone przezeń zbiory to przede wszystkim pocztówki, fotografie, butelki z miejscowych wytwórni trunków i etykiety, dokumenty, weksle i wiele innych bibelotów. Niejednokrotnie, zanim trafiły do kolekcji Mirosława Ganobisa, przez kilka dekad wypełniały zakurzone strychy, piwnicy, szuflady oświęcimian. Wystawały z kredensów między porcelaną, nie absorbując uwagi ludzi, u których się pojawiły w różnych okolicznościach.

Znaczna część tych przedmiotów uległaby zapewne całkowitemu zniszczeniu gdyby nie wysiłek pana Mirosława. Uparcie chodził, pytał, rozmawiał, prosił i wreszcie dostawał lub też i kupował. Kiedy na terenie Oświęcimia wyczerpały się zasoby pamiątek, kolejnym obszarem poszukiwań reliktów przeszłości stały się giełdy starych pocztówek. W poszukiwaniu reliktów przeszłości wyjeżdżał nawet do Czech i na Słowację. Teraz bardzo pomocny w zbieraniu jest portal aukcyjny Allegro.

W pokoju wypełnionym pamiątkami z przeszłości wzrok przykuwa czarna masywna szafa. To oryginalny mebel z biura Haberfelda. W środku kryje prawdziwe skarby – ponad 100 oryginalnych butelek z fabryki wódek i likierów słynnej żydowskiej rodziny od pokoleń związanej z Oświęcimiem.

– Każda z nich jest inna. Poza tym ponad 70 etykiet z nazwami firmowych wyrobów i dwa pękate segregatory z dokumentami z działalności fabryki – wylicza. – Haberfeld był potentatem w produkcji trunków w Oświęcimiu. Choć nie jedynym. Mam również butelki pochodzące z fabryk konkurentów: Henenberga, Silbigera,Hollendaera, Silfena, Leiblera, Kurtza.

Ojciec pana Mirosława pracował w znacjonalizowanej po wojnie rozlewni napojów. Pewnego dnia podrzucił synowi kilka kolorowych etykiet znalezionych w dawnej fabryce Haberfelda.

– Robiliśmy porządki na strychu – uśmiechnął się ojciec zaspokajając ciekawość syna.

Mirek połknął bakcyla. By dotrzeć do innych pamiątek z przeszłości żydowskiego potentata zatrudnił się w rozlewni. Został konwojentem. Po kolejnych usilnych prośbach w końcu dostał zgodę od przełożonej na poszperanie po strychu.

Kolekcja młodego Ganobisa rosła w oczach. W poszukiwaniu śladów przeszłości pukał do domów starszych oświęcimian, którzy niegdyś pracowali u Haberfelda. Na swoją pasję potrafił wydać ostatnie pieniądze.
Przełomowym wydarzeniem w jego kolekcjonerskiej drodze było odkrycie w podziemiach słynnej kamienicy kilku tysięcy gotowych do wysyłki butelek.

– Po upadku PRL-u Haberfeldowie, których los rzucił do Australii i USA przysłali do Oświęcimia swoich emisariuszy - studentów prawa i architektury. Chcieli odzyskać swą własność. Abraham, młody człowiek studiujący architekturę udał się ze mną do kamienicy. Sprawdzał między innymi stan fundamentów. Mieliśmy na to zgodę ówczesnego prezydenta Oświęcimia Dariusza Dulnika – opowiada Ganobis.

Schodząc do piwnicy Mirek zauważył nagle zamurowane wejście. Na zewnątrz wystawały fragmenty zawiasów jakichś drzwi. Wykuł kawałek dziury, poświecił latarką i... oniemiał z wrażenia. W środku, na sianie, jedna na drugiej leżało kilka tysięcy (!) butelek sygnowanych znakiem firmowym Haberfeldów.

– Tuż obok leżały jakieś dokumenty. Wśród nich gazety z lat 30. XX wieku i książki. Kiedy wziąłem je do ręki, jedna po drugiej zaczęły się rozsypywać. Mój wzrok przykuła książka z podpisem Erwina Haberfelda. Jedyna, która się nie rozleciała. Spakowałem ją, a potem wysłałem na drugi koniec świata. Do Australii, do właściciela tejże książki – wspomina Ganobis.

Kiedy dotarła do adresata, Erwin Haberfeld nie krył wzruszenia. Wszak zostawił tę książkę w rodzinnym mieście, tuż przed wojną. Zanim na zawsze wyjechał z Oświęcimia.

Minęły kolejne dwa lata. Budynek został zamknięty na przysłowiowe cztery spusty. Tak się przynajmniej wydawało mojemu rozmówcy. Pewnego dnia jadąc autobusem obok kamienicy zobaczył, że z wnętrza domu niesamowicie się kurzy. Pootwierane okna sugerowały, że ktoś próbuje robić w środku generalne porządki. Mirek zaniepokoił się nie na żarty. Tym bardziej, że jakiś czas wcześniej dostał od żydowskiej rodziny wszelkie pełnomocnictwa do reprezentowanie ich interesów na miejscu.

– Wpadłem do środka. Patrzę, a tam jacyś nieznani mi ludzie robią przewracają kamienicę do góry nogami. Pomyślałem, że może budynek został komuś sprzedany, a nowy właściciel wynajął ludzi, by uporządkowali wnętrze. Z drugiej strony wiedziałem, że przecież w sądzie sprawa roszczeń Haberfeldów nie była wciąż sfinalizowana – wspomina. – Sprzątający twierdzili, że dostali polecenie od ówczesnego prezydenta Andrzeja Telki na uporządkowanie wnętrza. Tyle że to nie miało nic wspólnego ze sprzątaniem. Jedna wielka dewastacja. Wyrywali kable ze ścian, metalowe elementy z ocalałych pieców. Z pokoi zniknęły całe połacie parkietu. Powyrywali drzwi z zawiasów.

Ganobisa coś tknęło. Zszedł do piwnicy, by sprawdzić, co dzieje się z kilkoma tysiącami butelek, do których dotarł dwa lata wcześniej. Po drodze natknął się na leżące pękate reklamówki. A w nich, a jakże, wspomniane butelki. Kiedy dotarł na miejsce, „wyparowała” już połowa ze szklanego skarbu.

– Poinformowałem komendanta Straży Miejskiej w Oświęcimiu Piotra Ichniowskiego, że ktoś rozkradł tysiące cennych butelek. Przyjął zgłoszenie. Nie dałem za wygraną. Prosto od niego udałem się do prezydenta. Poskarżyłem się, pytając, dlaczego miasto nie zabezpieczyło kamienicy przed rabunkiem i dewastacją. Prezydent wyrzucił mnie z gabinetu – twierdzi Ganobis.

Jakież było zdziwienie pełnomocnika rodziny Haberfeldów, gdy tuż po tym incydencie dowiedział się, że do oświęcimskiej prokuratury wpłynęło z magistratu zawiadomienie o podejrzeniu kradzieży butelek przez... niego. Ostatecznie sprawa została umorzona.

Historia zabytkowego budynku skończyła się kilka lat temu na oczach tysięcy oświęcimian. Haberfeldom nie udało się odzyskać własności. Popadające w ruinę obiekt w końcu trafił w ręce osób ze Śląska. Nowi właściciele nie dbali o rozsypującą się zabytkową kamienicę. W końcu nie pozostało nic innego, jak tylko zrównać ją z ziemią. Na transakcji ubili świetny interes. Kamienicę kupili za kilkadziesiąt tysięcy złotych i dwa auta w rozliczeniu. Po licznych perypetiach teren nabyli dwaj młodzi oświęcimscy architekci. Wraz z międzynarodowym konsorcjum chcą tu postawić czterogwiazdkowy hotel na 150 pokoi. Obok ma stanąć nowoczesny magistrat i galeria handlowa.

Felicja Haberfeld, która rodzinny dom opuściła tuż przed wybuchem II wojny światowej, udając się na wystawę światową do Nowego Jorku, dziś mieszka w Los Angeles. Ma 97 lat. Boi się powrotu do Oświęcimia. To miejsce wywołuje w niej bolesne wspomnienia. Gdy z mężem płynęła do Ameryki, w domu została malutka córeczka. Wraz z resztą rodziny zginęła podczas okupacji z rąk Niemców. Po dziś dzień Felicja nosi w sobie poczucie winy.

Mirosław Ganobis na co dzień współpracuje z miejskim instytucjami, m.in. z Muzeum Auschwitz i zbiorami historycznymi w oświęcimski zamku, gdzie znajduje się gros jego eksponatów. Posiada sporo książek z XVIII i XIX wieku związanych z Oświęcimiem i okolicą. Pokój wypełniają reklamy prężnych firm niegdyś funkcjonujących w mieście, jak choćby słynnej montowni samochodów „Oświęcim-Praga” (obecnie OMAG), którymi jeździł m.in. Jan Kiepura i Ada Sari.
Pan Mirosław ma też zbiór pamiątek należących do esesmańskiej załogi KL Auschwitz-Birkenau, w tym obraz prawej ręki osławionego dra Mengele. Obok wzrok przykuwa tablica z okresu okupacji ze złowieszczym napisem „Auschwitz. Kreis Bielitz”...










Żródło: www.super-nowa.pl

niedziela, 20 grudnia 2009

Ostatnie chwile pawilonu handlowego "Tęcza"

Krótki film dokumentalny opowiadający o historii i wyburzeniu pawilonu handlowego "Tęcza" w Oświęcimiu. Zawiera również zdjęcia oświęcimskiego rynku z czasów wcześniejszych.

W filmie wykorzystano zdjęcia Arkadiusz Zajasa a także archiwalne fotografie ze zbiorów Mirosława Ganobisa i Łukasza Szymańskiego.



Tęcza Oświęcim from Arkadiusz Zajas on Vimeo.

wtorek, 15 grudnia 2009

Budowlani zaczęli wgryzać się w betonowy schron

Solidny niemiecki beton poddaje się młotom i świdrom. We wtorek ruszyła rozbiórka bunkra na Rynku Głównym w Oświęcimiu.




Pracownicy firmy rozbiórkowej zapewniają, że do sylwestra po schronie nie będzie śladu. - Jesteśmy zaskoczeni. We Wrocławiu z podobnym bunkrem szło nam jak po maśle. Ten w Oświęcimiu jest o wiele solidniejszy - informuje Jerzy Bac, prezes firmy "Bactrans" z Wrocławia, która zajmuje się rozbiórką schronu. Jak zapewnia, bunkier zniknie z powierzchni ziemi przed Nowym Rokiem.

- Będziemy pracować od rana do późnych godzin wieczornych. Nawet w śniegu i mrozie, jeśli pogoda nie będzie dla nas łaskawa - deklaruje prezes firmy. Bunkier jest bardzo masywny. Jak ocenia Jerzy Bac, ciężarówki będą musiały kursować 30 razy, żeby wywieźć stąd cały gruz.

Prace w sercu miasta idą pełną parą. Podobnie jak w biurze projektowym firmy P.A. Nova, która przygotowuje projekt zagospodarowania Rynku. - Proszę o cierpliwość. Prace przygotowawcze pod kierunkiem Stanisława Lesera wciąż trwają - wyjaśnia Janusz Marszałek, prezydent Oświęcimia.
Centrum Starego Miasta będzie potraktowane kompleksowo.

- W lutym planujemy przeprowadzić konsultacje społeczne. W marcu projekt trafi pod obrady Rady Miasta - przekonuje Gerard Madej, zastępca prezydenta miasta. - Już w lipcu widoczne będą pierwsze efekty tych prac - dodaje.

Władze miasta zapowiadają, że w przyszłym roku oświęcimski Rynek odzyska należny mu blask i prestiż. Pytanie tylko, co uda się zrobić za 1,4 miliona zł. Tyle bowiem pieniędzy zaplanowano w projekcie przyszłorocznego budżetu na przebudowę Rynku.

Sprawdziliśmy, na co te pieniądze wystarczą. W kilku firmach architektonicznych przyznają, że z taką kwotą miasto nie zaszaleje. Sam projekt architektoniczny kosztuje w granicach 30 - 40 tys. złotych. Wybrukowanie całego Rynku kostką granitową to wydatek rzędu przynajmniej pół miliona złotych.
Oczko wodne o powierzchni 30 metrów kwadratowych plus fontanna, to kolejne 30 tysięcy. Zostanie jeszcze na posadzenie kilku drzewek i zamontowanie ławeczek.

W innych miastach postarano się o środki unijne. Zarząd Województwa Małopolskiego podzielił na rewitalizację miast prawie 250 milionów złotych. Oświęcim będzie musiał przyjąć oszczędną wersję. - Więcej pieniędzy nie ma i nie będzie. Póki co, to nawet nie mamy projektu, więc ten 1 milion 400 tys. zł, to zamrożone pieniądze - uważa Krzysztof Kuczek, radny miejski.

Co gorsza, urzędnicy wciąż nie mają pomysłu na przyszłość Rynku. - Jeszcze będziemy się zastanawiać, co zrobić z głównym placem miasta - przyznaje Piotr Kućka, przewodniczący Rady Miasta Oświęcim. - Rzadko się zdarza, żeby robić Rynek na nowo w mieście, które ma ponad 800 lat. Moim zdaniem, powinien być rozpisany konkurs architektoniczny. Trzeba dużo rozwagi. Pośpiech jest niewskazany - dodaje.

M.Pawłowska, L. Pniak

Źródło: gazetakrakowska.pl

sobota, 12 grudnia 2009

Koniec wojny na Rynku

Władysława Kadela pokazuje stare zdjęcie z bunkrem postawionym przez okupanta na oświęcimskim Rynku Głównym. – Cieszę się, że dożyłam chwili, gdy ten relikt przeszłości stąd zniknie – powiedziała nam starsza oświęcimianka. W przyszłym tygodniu powinna rozpocząć się rozbiórka potężnego obiektu.

Zgodę na wyburzenie poniemieckiego bunkra, na którym do niedawna posadowiony był obskurny pawilon handlowy „Tęcza” wydał małopolski konserwator zabytków Jan Janczykowski. Taka decyzja wydawała się oczywista i mało kto wyobrażał sobie inne rozwiązanie.

– Bunkier powinien przestać istnieć przed końcem roku – powiedziała nam w piątek Katarzyna Kwiecień, rzeczniczka Urzędu Miasta.

Oznacza to, że w przyszłym tygodniu na środek oświęcimskiego Rynku Głównego wrócą robotnicy z wrocławskiej firmy, która pod koniec listopada zaczęła wyburzanie „Tęczy”. Jerzy Bac, szef firmy rozbiórkowej Bactrans przyznaje, że wyburzenie bunkra będzie znacznie trudniejsze niż posadowionego na nim do początków grudnia pawilonu handlowego.

– Zostanie rozebrany metodą klinów trójdzielnych i metodą chemiczną. Ze względu na sąsiedztwo ze starymi kamienicami nie można zastosować w tym przypadku metody wybuchowej ani udarowej – wyjaśnia Bac.

Mirosław Ganobis, znany kolekcjoner pamiątek związanych w Oświęcimiem nie mógł pominąć okazji jaką była rozbiórka „Tęczy”.

– Udało mi się znaleźć pięć granitowych kostek, które miały tłumić uderzenie od góry w bunkier w przypadku bombardowań. Niemcy wyłożyli trzy warstwy tychże kostek, o czym świadczą zdjęcia z okresu okupacji – przytacza Ganobis. – Są dosyć ciężkie, ale przyznam, że ich nie ważyłem – dodaje z uśmiechem.

Dla siebie zostawił jedną kostkę. Pozostałe rozdał ludziom interesującym się historią miasta. Jeden egzemplarz przekazał do zamkowych zbiorów.

W przejściach pod bunkrem pan Mirosław natknął się na beczkę z 1938 r. z niemieckimi napisami i danymi producenta.

– Wylewając z niej kamienie natknąłem się na jest hełm żołnierski, prawdopodobnie sowiecki. Wkrótce pójdzie do renowacji – obiecuje.

Sama beczka jest w tej chwili czyszczona. Dzięki napisowi wiemy już, iż widnieje na niej nazwa firmy komunalnej, która po dziś dzień funkcjonuje w Niemczech.

– Świetnie prosperuje i zatrudnia 6,6 tysięcy pracowników – precyzuje Ganobis.

Władze miasta wciąż nie mają gotowego projektu zagospodarowania płyty Rynku Głównego po wyburzeniu „Tęczy” i bunkra. Mają za to nadzieję, że uda się przenieść na przyszły rok pieniądze na ten cel z tegorocznego Oświęcimskiego Strategicznego Programu Rządowego.
Opozycja, głównie z PO, zarzuca prezydentowi Januszowi Marszałkowi, iż poprzez swoją nieudolność przegapił szansę na 15 mln zł na rewitalizację starówki z funduszy unijnych.

– Nie startowaliśmy w pierwszym naborze, bo nie mieliśmy gotowego planu rewitalizacyjnego, z którego bylibyśmy zadowoleni – przyznaje Gerad Madej, zastępca prezydenta Oświęcimia.

Prezydent Marszałek deklaruje, że miasto przystąpi do przyszłorocznego naboru. Problem w tym, że władze województwa chcą zmienić warunki gry i zrezygnować z kolejnego naboru w ramach lokalnego programu rewitalizacji. Prezydent Oświęcimia napisał do marszałka województwa małopolskiego, by nie zmieniał dotychczasowych zasad. Jednak dopiero w lipcu 2010 roku oświęcimski magistrat zamierza złożyć pierwsze projekty rewitalizacyjne do naboru w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego.

– W tym momencie lokalny plan rewitalizacji dla naszego miasta jest w fazie opracowywania zmian – nie ukrywa wiceprezydent Madej. – Na przełomie grudnia i stycznia dokument trafi do konsultacji w urzędzie. W lutym planujemy przeprowadzenie konsultacji społecznych, a miesiąc później przedstawienie planu do uchwalenia Radzie Miasta.

Oświęcimscy urzędnicy opierają zarzuty, że nie potrafią pozyskiwać funduszy na odnowienie miejscowych zabytków. Wiceprezydent Madej przypomniał, że w zeszłym roku miasto pozyskało milion złotych na konserwację i podwyższenie średniowiecznej wieży oświęcimskiego zamku. Sęk w tym, że już kilka razy przesuwano termin otwarcia baszty dla turystów, bo co rusz pojawiają się kolejne trudności.

Gerard Madej wspomniał też, że parę lat wcześniej miasto zdobyło kilkumilionowe wsparcie na rewitalizacje samego zamku. Z efektów pracy specjalistów nie wszyscy byli zadowoleni. Część oświęcimian uznała, że zabytkowy obiekt stracił walor historyczny. Urząd dostał również fundusze z tzw. programu górniczego i chemicznego na wybrukowanie uliczek w Rynku. Problem w tym, że zwycięska firma wykonała zadanie tak, iż panie na obcasach wpadają w przerwy między kostkami.






Źródło: www.super-nowa.pl

wtorek, 1 grudnia 2009

Spotkania z Klio ... czyli Jak Praga - Oświęcim z Nepomucenem

"Był i nie ma. A może być. Pomnik św. Jana Nepomucena w Oświęcimiu. Stał na Rynku Głównym. Tak jak w wielkiej Pradze, tej od południowych sąsiadów, na moście Karola. Z piękną aureolą, która w gwiazdach - wokół głowy - ukryte miała cnoty męczennika. Patronował i patronuje mostom i przeprawom, łaskawością ma obdarzać rodziny, towarzyszyć dobrej spowiedzi, stać ma na straży honoru i sławy. W Oświęcimiu na Rynku chronić miał bodaj Nepomucen pola i plony od wód kapryśnej i niebezpiecznej Soły, a przede wszystkim – stojąc u bram ratusza, czuwać miał nad dobrą sławą i powodzeniem publicznej sprawy.W Oświęcimiu historia pomnika św. Jana Nepomucena sięgała wieku XVIII lub też samego początku XIX wieku, czemu świadczyć mają dokumenty Salezjanów z Oświęcimia. Skutecznie i dzielnie św. Jan Nepomucen stał na Rynku w Oświęcimiu do 1881 r. (to jest do drugiego wielkiego pożaru jaki miał miejsce w XIX stuleciu w Oświęcimiu) w dobrej kondycji i w stanie nienaruszonym.


Czytaj więcej i zobacz zdjęcia na kasztelani.pl


Jacek Polak

sobota, 28 listopada 2009

OŚWIĘCIM. Siedem dni i po Tęczy

Na usunięcie pawilonu firma z Wrocławia ma siedem dni

W sobotę minął trzeci dzień wyburzania Tęczy w Rynku Głównym. Wykonawca ma na to siedem dni. Później w sercu miasta pojawi się małopolski wojewódzki konserwator zabytków, który zdecyduje, czy można usunąć nadziemną część schronu przeciwlotniczego, wybudowanego w 1943 roku przez Niemców.


Gdy konserwator każe usunąć bunkier, firma z Wrocławia będzie miała na to kolejne siedem dni. Płyta Rynku Głównego stanie się całkiem płaska. Nie wiadomo natomiast kiedy nastąpi rewitalizacja centrum Oświęcimia. Magistrat nie ma jeszcze projektu przebudowy Rynku.

Źródło: faktyoswiecim.pl

piątek, 27 listopada 2009

„Tęcza” znika raz na zawsze


Wygląda jak po wybuchu bomby, a mimo to mieszkańcy nie ukrywają radości. Ruszyła „Operacja Kartagina”, czyli długo oczekiwana rozbiórka peerelowskiego pawilonu handlowego „Tęcza” w Oświęcimiu. Psujący otoczenie Rynku Głównego betonowy klocek ma zniknąć w ciągu tygodnia. Gruz z rozebranej „Tęczy” wypełni ponad 50 ciężarówek!


– To historyczna chwila dla oświęcimian, na którą czekaliśmy od wielu lat – nie kryje zadowolenia Bogusław Sobala, szef Klubu Starówka i Rady Osiedla Stare Miasto.

Budynek pawilonu handlowego „Tęcza” powstał w 1966 r. jako nadbudowa niemieckiego schronu przeciwlotniczego z okresu II wojny światowej. Piętrowy obiekt ma konstrukcję stalową. Pod koniec marca miasto stało się jedynym właścicielem „Tęczy”. Po żmudnych negocjacjach odkupiło obiekt od osób prywatnych za ponad 2 mln zł. Radni zgodzili się z prezydentem, że „Tęczę” należy wyburzyć.

Rozbiórka miała zacząć się na początku tego miesiąca, ruszyła jednak dopiero 26 listopada.
– Musieliśmy uzyskać pozwolenie małopolskiego konserwatora zabytków. Wszystkie procedury zostały dopełnione i mogliśmy w końcu przystąpić do rozbiórki obiektu – tłumaczy Jerzy Bac, prezes spółki Bactrans z Wrocławia. – Myślę że w ciągu tygodnia uporamy się z tym budynkiem.

Pawilon handlowy jest wyburzany metodą tradycyjną. Natomiast sam bunkier, o ile zostanie wydana zgoda na jego wyburzenie, będzie rozebrany metodą klinów trójdzielnych i metodą chemiczną. Ze względu na sąsiedztwo ze starymi kamienicami nie można zastosować w tym przypadku metody wybuchowej ani udarowej.

– Nic nikomu nie grozi – uspokaja mieszkańców okolicznych budynków szef Bactransu. – Mamy doświadczoną ekipę, a pierwsze rozbiórki robiliśmy jeszcze w latach 80. zeszłego wieku. Dotąd było ich ponad 30.

Obliczono, że gruz z „Tęczy” wypełni ponad 50 ciężarówek.

– W drugiej dekadzie grudnia nie będzie już śladu po tym szpecącym centrum Starego Miasta obiekcie – obiecuje prezydent Oświęcimia Janusz Marszałek.

Jak będzie wyglądać oświęcimski Rynek po wyburzeniu „Tęczy”? Pomysłów jest wiele. Te najczęściej powtarzające się w ankietach i na spotkaniach z architektami postulują wybudowanie okazałej fontanny, odtworzenie historycznej studni i pomnika św. Nepomucena, a nawet postawienie nowego ratusza. Rynek ma zachować historyczny charakter, ale być zarazem funkcjonalny, czyli zacząć żyć po zmierzchu.

Większość oświęcimian chce wyprowadzenia z centrum ruchu samochodowego. Godzą się na to również miejscowi handlowcy, pod warunkiem wszakże, że miasto wybuduje alternatywny parking na terenie Starego Miasta.

Nie wiadomo, co stanie się z tunelami pod bunkrem. Prawdopodobnie powstały one na planie... swastyki. Jeden z korytarzy przebija podziemia starego ratusza, który spalił się w 1863 r.
– Może należałoby pomyśleć o ich udostępnieniu mieszkańcom i turystom? – zastanawia się Bogusław Sobala.










Fot: lor
Źródło: www.super-nowa.pl

czwartek, 26 listopada 2009

Operacja "Kartagina"

Ponad czterdzieści lat oświęcimianie czekali na tę chwilę. Dziś rozpoczęło się wyburzanie pawilonu handlowego Tęcza. Socrealistyczna myśl architektoniczna na zniknąć z oświęcimskiego Rynku w ciągu tygodnia. Władze Oświęcimia nazwały operację uwalniania naszego miasta z tak znienawidzonego obiektu "Operacją Kartagina".



Zastępca prezydenta, Gerard Madej stwierdził, że "w starożytnym Rzymie Rzymianie marzyli o tym, żeby pokonać Kartaginę i ją zrównać z ziemią". Historyczne porównania nie są na wyrost także dla mieszkańców Oświęcimia. Likwidacja gmachu to jedno z najważniejszych wydarzeń w najnowszej historii miasta.

"Z wielką radością pochodzę do tego i spoglądam; wreszcie nadszedł dzień moich marzeń" – skomentował bez wahania jeden z głównych propagatorów idei oczyszczenia rynku z socrealistycznej konstrukcji, pan Tadeusz Firczyk z oświęcimskiego klubu "Starówka", który z Tęczą walczył od dwudziestu lat.

To jedna z niewielu inwestycji, która przez dwie dekady raczej łączyła niż dzieliła zarówno polityków jak i mieszkańców. "Zrobiłem zdjęcia na pamiątkę. Pokażę córce co kiedyś było na samym środku tego rynku. Absolutnie nie jest mi tego żal" – powiedział, uśmiechając się Marcin Jędrysik, mieszkaniec Oświęcimia.

Tęcza znikać będzie fragment po fragmencie. Nie zostanie użyta ani jedna laska dynamitu, nie będzie spektakularnego, filmowego wybuchu. Wszystko z tego jedynego powodu, że burzony obiekt znajduje się w samym środku, gęsto zabudowanego miasta. "Wystarczy popatrzyć na otoczenie" – dodał Włodzimierz Gębiś, naczelnik wydziału inwestycji w Oświęcimiu – "a sami stwierdzimy, że to jest metoda, której stosować nie można".

W ciągu tygodnia wyburzanie Tęczy powinno się zakończyć. Przyszłość "oświęcimskiego molochu" jest już przesądzona, ale przyszłość poniemieckiego bunkra który znajduje się pod min, jeszcze nie. W tej sprawie musi się jeszcze wypowiedzieć konserwator zabytków. Schron w czasie wojny wybudowali esesmani. Miał ich chronić przed nalotami.

Czy można go wykorzystać, a wejście w aktualnym miejscu wyburzyć? Konserwator odpowie dopiero, gdy wjedzie do podziemi. A to stanie się możliwym po usunięciu Tęczy. Prezydent Oświęcimia Janusz Marszałek uspokaja: "po wielu rozmowach, które już przeprowadziliśmy wydaje się że wolą jego będzie usunięcie tego nieładnego elementu z Rynku".

Zewnętrzna część schronu wyburzana będzie zupełnie inaczej niż mieszczący się nad nią pawilon handlowy. Beton kruszony będzie przy pomocy środków chemicznych. Jerzy Bac z firmy prowadzącej rozbiórkę zapewnił, że "po decyzji małopolskiego konserwatora zabytków bunkier także w ciągu 7-10 dni zostanie rozebrany".

Operacja Kartagina powinna zakończyć się najpóźniej w lutym przyszłego roku. Na wiosnę rozpocznie się drugi etap rewitalizacji oświęcimskiego Rynku.

(foto. pegaz.info)

Źródło: pegaz.info , faktyoswiecim.pl


Rozbiórka "Tęczy" rozpoczęta

Rozpoczął się finał operacji Kartagina. Od rana pracownicy wrocławskiej fimy budowlanej zaczęli rozbiórkę "Tęczy".

 Zobacz film


wtorek, 17 listopada 2009

Ważą się losy pawilonu Tęcza

Dziś w Urzędzie Miasta spotkanie na szczycie! Władze miasta, urzędnicy oraz firma wyburzeniowa z Wrocławia będą zastanawiać się jak najszybciej pozbyć się pawilonu handlowego "Tęcza". "Gazeta Krakowska " już ustaliła, że moloch będzie nas straszył przynajmniej do końca grudnia!


Władze Oświęcimia dawno odtrąbiły sukces. Przekonywały, że 30 listopada po "Tęczy" nie będzie ani śladu. Szybkie śledztwo "Gazety Krakowskiej" udowodniło, że to mrzonki.

Małopolski wojewódzki konserwator zabytków w Krakowie, Jan Janczykowski, już na początku miesiąca wydał zgodę na wyburzenie pawilonu handlowego. Mimo to firma wyburzeniowa "Bactrans" z Wrocławia, która wygrała przetarg, nie rozebrała jeszcze ani jednej cegiełki. Co więcej jest już pewne, że w tym miesiącu rozbiórka się nie rozpocznie.


Prace mogą ruszyć dopiero po uprawomocnieniu się decyzji konserwatora zabytków, co potrwa co najmniej 3 tygodnie.
Nasze ustalenia zasmuciły mieszkańców miasta nad Sołą, którzy od lat czekają na to, aby Rynek wreszcie wypiękniał.
- Tyle czasu minęło, a my wciąż jesteśmy w tym samym punkcie - żali się Bogusław Sobala, przewodniczący rady osiedla Stare Miasto.
Opóźnienia w rozbiórce pawilonu handlowego to dla miasta duży cios.


Jeśli "Tęcza" i bunkier, który jest pod nią nie znikną do końca roku, Oświęcim będzie zmuszony oddać ponad 700 tys. zł, które otrzymał ze specjalnego programu rządowego na rewitalizację Starego Miasta. A wiadomo, że na razie zgody na wyburzenia bunkra nie ma.
- Dopiero, gdy rozebrana zostanie "Tęcza" przyjadę raz jeszcze do Oświęcimia. Wtedy po analizie tego terenu będą mógł wydać stosowną decyzję - tłumaczy Jan Janczykowski wojewódzki konserwator zabytków.

Nie wyklucza, że poniemiecki schron przeciwlotniczy ma tak dużą wartość historyczną, że pozostanie nietknięty!

Jerzy Bac, prezes "Bactransu" potwierdza, że na samą rozbiórkę "Tęczy" potrzebuje najmniej 3 tygodnie, ale może go być potrzeba więcej, bo nie wiadomo co kryją stare mury.

Monika Pawłowska

Źródło: Gazeta Krakowska

czwartek, 1 października 2009

Miesięcznik Oś - Nr 19 (Listopad 2009)


Na rampie kolejowej wybudowanej wiosną 1944 r. w byłym obozie Auschwitz II-Birkenau niemieccy lekarze SS dokonywali selekcji wśród tysięcy Żydów przywożonych bydlęcymi wagonami. W październiku stanął tam historyczny niemiecki wagon towarowy. W „Osi” przeczytają Państwo krótki artykuł na jego temat. W listopadowej „Osi” polecamy kolejnye opowiadanie byłego więźnia Czesława Arkuszyńskiego poświęcone tym razem selekcji w szpitalu obozowym. Wiele miejsca w tym miesiącu poświęcamy sztuce. Agnieszka Sieradzka z Działu Zbiorów Muzeum pisze o dwóch wzruszających historiach i pracach artystycznych, którymi więźniowie obdarowywali okolicznych, pomagających im mieszkańców. W „Osi” znajdą Państwo również artykuł o wystawie „Nowy Dwudźwięk”, a także relację z przedstawienia Arka Teatru Ósmego Dnia z Poznania. Polecamy Państwu artykuł na temat polsko-niemiecko-ukraińskiego projektu o wzorcach pamięci przed i po 1989 r. w MDSM. W „Osi” znajdą Państwo także dwa zaproszenia: na rekolekcje adwentowe w Centrum Dialogu i Modlitwy, a także na projekt Centrum Żydowskiego „Po co nam tolerancja?”.

Miesięcznik Oś - Nr 18 (Październik 2009)


We wrześniu w Oświęcimiu gościli dwaj przewodniczący Parlamentu Europejskiego – obecny, prof. Jerzy Buzek oraz jego poprzednik prof. Hans-Gert Pöttering. W „Osi” znajdą Państwo relację z ich wizyty w byłym obozie Auschwitz, a także obszerne fragmenty debaty, która odbyła się w Międzynarodowym Domu Spotkań Młodzieży „Europa utracona, Europa odrodzona”, w której, oprócz profesorów Buzka i Pötteringa, wzięli także udział Christoph Heubner i Marian Turski. Poza tym w październikowym numerze polecamy także teksty dotyczące Dnia Otwartego w Centrum Żydowskim, a także Międzynarodowego Kongresu dla Pokoju „Ludzie i Religie”, którego uczestnicy odwiedzili Miejsce Pamięci Auschwitz. Oprócz tego piszemy także o seminarium poświęconemu pielęgniarstwu w czasach Trzeciej Rzeszy zorganizowanym przez MDSM, jak również niezwykłej tabakierce wykonanej przez więźnia Auschwitz Bronisława Czecha, która dosłownie uratowała komuś życie. Polecamy także relację Macieja Zabierowskiego z Centrum Żydowskiego, z jego podróży edukacyjnej po Stanach Zjednoczonych.

piątek, 25 września 2009

Aleksandra Namysło, Zanim nadeszła Zagłada... Położenie ludności żydowskiej w Zagłębiu Dąbrowskim w okresie okupacji niemieckiej / Before the Holocaus

W tej publikacji znalazły się zdjęcia z mojej kolekcji



Aby zachować pamięć o tamtych wydarzeniach, utrwalić wiedzę o okupacyjnych losach około stutysięcznej żydowskiej społeczności Zagłębia Dąbrowskiego, Biuro Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Katowicach przygotowało wystawę „»Zanim nadeszła Zagłada...« Położenie ludności żydowskiej w Zagłębiu Dąbrowskim w okresie okupacji niemieckiej”, której uroczyste otwarcie odbyło się 18 sierpnia 2008 r. w ramach 65. rocznicy likwidacji gett zagłębiowskich. Jej pokłosiem jest niniejsza publikacja, w której na podstawie bogatego materiału ikonograficznego zrekonstruowano losy żydowskich mieszkańców Zagłębia Dąbrowskiego od momentu wkroczenia wojsk niemieckich we wrześniu 1939 r. po likwidację gett w sierpniu 1943 r. Opatrzona zwięzłym komentarzem dokumentacja fotograficzna ilustruje najważniejsze aspekty sytuacji Żydów zagłębiowskich w okresie okupacji: konsekwencje pierwszych restrykcji antyżydowskich z lat 1939–1940, życie codzienne i warunki bytowe, działalność Rad Starszych, masowe deportacje do obozów pracy przymusowej, selekcje do obozów zagłady, proces izolacji i gettoizacji Żydów oraz organizację ruchu oporu.


Źródło: www.ipn.gov.pl

poniedziałek, 21 września 2009

Oświęcim: "Tęcza" legnie w gruzach

Mieszkańcy chcą ocalić stary, niemiecki bunkier. Za późno ale mamy tunele - mówią urzędnicy.



(© Bogumił Storch)

Mieszkańcy Oświęcimia nie mogą zrozumieć, dlaczego miasto zamiast burzyć bunkier nie zrobi w nim muzeum. Chcą napisać w tej sprawie petycję do Urzędu Miasta.

Tymczasem urzędnicy nie pozostawiają im złudzeń. Przekonują, że bunkier nadaje się do wyburzenia i nie ma już od tego odwrotu.

Mają dla wielbicieli historii miasta inną propozycję. Chcą odszukać tunele pod Rynkiem i to w nich zrobić muzeum.

Znajdujący się na oświęcimskim Rynku pawilon handlowy "Tęcza" i leżący pod nim poniemiecki bunkier najpóźniej na początku grudnia przestaną istnieć.

O ile brzydkiego pawilonu "Tęczy" mało kto żałuje, to o poniemiecki bunkier rozgorzał spór. Za dwa miesiące ma zostać z niego tylko gruz. Oburzeni tym są mieszkańcy. Apelują do władz miasta by te zmieniły swoją decyzję i zostawiły bunkier w spokoju.

- Bunkier ma już swoje lata i wielu z nas przypomina o czasach okupacji - tłumaczy Edward Żołna, emeryt z Oświęcimia.

Mirosław Ganobis, miłośnik historii ziemi oświęcimskiej chciał by bunkier stał się czymś na kształt muzeum. Od kilku miesięcy przekonywał o tym na swoim blogu.

- Pomysł z wyburzeniem bunkra wydaje mi się chybiony, to mogło być miejsce, gdzie odtworzono by codzienne życie oświęcimian w czasie okupacji - wzdycha Ganobis.

Miasto nie skorzystało jednak z jego pomysłu i postanowiło pozbyć się bunkra.

Niestety, dla wszystkich zwolenników ocalenia bunkra sprawy zaszły już za daleko. Miasto znalazło już firmę, która za 110 tys. zł zburzy pawilon wraz z bunkrem. Urzędnicy zapewniają, że najpóźniej pod koniec i listopada oba obiekty znikną z powierzchni ziemi.

- Czekamy tylko na wymagane pozwolenia i burzymy - mówi Grażyna Majcherczyk z Wydziału Inwestycji Urzędu Miasta. Pojawiła się szansa na to, by na Rynku znalazło się też coś dla miłośników historii. Na przebudowę centrum miasto dostało bowiem 750 tysięcy złotych z Oświęcimskiego Strategicznego Programu Rządowego.

- Wybraliśmy w przetargu najtańszą firmę - przyznaje Majcherczyk. Teraz resztę środków będzie można wydać na zagospodarowanie dziury po bunkrze i pawilonie i to tak, by zadowolił protestujących.

Władze miasta zaraz po wyburzeniu chcą wpuścić na Rynek archeologów. Mają oni odtworzyć trasę podziemnych tuneli. To ma być szansa na przyciągniecie turystów.

- Bunkier to nie wszystko, Rejon Rynku jest słabo rozpoznany, chcemy odtworzyć trasę podziemnych tuneli pod nim, a potem pomyślimy jak je wykorzystać - usłyszeliśmy w oświęcimskim magistracie. Ustalono już, że od bunkra do budynku dawnego ratusza (teraz znajduje się tam m.in. pub Yagga Bar), prowadzi podziemny tunel. Archeolodzy sprawdzą czy oświęcimski Rynek nie kryje więcej takich tajemnic.

Źródłó: http://www.gazetakrakowska.pl/

wtorek, 8 września 2009

Moje zdjęcia na wystawie w Gdańsku

Wystawa plenerowa 'Miasta - symbole drugiej wojny światowej'


Wystawę można oglądać na Długim Targu w Gdańsku w dniach od 1 do 15 września 2009 r.

Wystawa została przygotowana przez Muzeum Historyczne Miasta Gdańska z okazji 70. rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej. Wystawa prezentuje miejsca, które odegrały szczególną rolę w latach 1939-1945 i z czasem urosły do rangi symboli tego okresu. Wśród nich wyjątkową pozycję zajmuje Gdańsk - miasto, w którym rozpoczęła się druga wojna światowa, a jednocześnie miasto, które jak niewiele innych w Europie doświadczyło jej tragicznych skutków.

Prezentujemy miasta położone w różnych krajach, na różnych kontynentach, miasta, które znajdowały się po przeciwnych stronach konfliktu i w różnym stopniu zostały dotknięte kataklizmem wojny. Są wśród nich zamienione w morze ruin wielkie europejskie metropolie, jak Berlin, Mińsk, Rotterdam, Warszawa, są japońskie miasta Hiroszima i Nagasaki, unicestwione w wyniku ataku atomowego, ale także niewielkie francuskie Oradour-sur-Glane czy czeskie Lidice - miejsca skazane na zagładę. Są miasta, które stały się symbolami heroicznej obrony i poświęcenia mieszkańców, jak St. Petersburg (Leningrad), a także miejsca bitew, które zaważyły o dalszych losach wojny - Al-Alamajn, Monte Cassino, Narwik, Wołgograd (Stalingrad).

Prezentowane fotografie zrujnowanych miast, mimo upływu czasu, wciąż wywołują przejmujące wrażenie. Organizatorzy mają jednak nadzieję, że wystawa będzie miała swój pozytywny wydźwięk. Ekspozycja jest skierowana przede wszystkim do pokolenia ludzi młodych, dla którego doświadczenie wojny jest czymś odległym i niewytłumaczalnym. Chcielibyśmy, aby prezentowane zdjęcia, ukazujące całą grozę i tragiczne następstwa wojny, inspirowały nowe pokolenia do budowania świadomości i tworzenia takiego świata, w którym podobny kataklizm nie będzie możliwy.

Zapraszam!

Źródło: http://www.trojmiasto.pl/Muzeum-Historyczne-o106.html

czwartek, 3 września 2009

Oświęcim w pierwszych dniach II wojny światowej

"Oświęcim w pierwszych dniach II wojny światowej. Ludzie, czasy, wydarzenia" - wystawa w ramach obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej


Wystawa prezentuje jak mieszkańcy Oświęcimia przeżyli i zapamiętali wrzesień 1939 roku. Relacje świadków w połączeniu z archiwalnymi fotografiami i dokumentami pozwalają ujrzeć obraz miasta Oświęcim sprzed 70 lat. Zgromadzone pamiątki przybliżają atmosferę i nastroje panujące w mieście w pierwszych dniach II wojny światowej.

Ekspozycja upamiętnia i przedstawia losy Oświęcimia poprzez przeżycia ludzi i ich osobiste tragedie. Czasy wojny w Oświęcimiu to nie tylko KL Auschwitz, ale także dramat samych mieszkańców miasta, ich strach, nadzieja i obawy przed tym, co przyniesie los. Niewiele miast na świecie zostało w tak okrutny sposób dotkniętych wojną. Oświęcim dwukrotnie ucierpiał - poprzez dramat rozgrywający się w mieście oraz tragedię, którą przeżywali ludzie w murach Kl Auschwitz-Birkenau.

Wystawa ukazuje również wydarzenia związane z walkami stoczonymi w ramach kampanii wrześniowej w rejonie Mikołowa, Kobióru oraz Rajska. Dokumenty, zdjęcia, umundurowanie żołnierzy polskich z września 1939 pozwalają dostrzeć wysiłek, trud i tragedię wojowników - bohaterów wśród których znaleźli się żołnierze z Batalionu Obrony Narodowej "Oświęcim" oraz żołnierze z oświęcimskiego garnizonu II Batalionu 73 Pułku Piechoty pod dowództwem Władysława Kiełbasy.

Wystawa "Oświęcim w pierwszych dniach II wojny światowej. Ludzie, czasy, wydarzenia" została zorganizowana przez Zbiory Historyczno-Etnograficzne Oświęcimskiego Centrum Kultury przy współpracy Archiwum Państwowego w Katowicach Oddział w Oświęcimiu, Klubu "Oświęcimska Starówka", Wydziału Promocji Urzędu Miasta Oświęcim.

Organizator wystawy składa podzięowania miłośnikom historii oraz prywatnym kolekcjonerom: Jarosławowi Ptaszkowskiemu, Marcinowi Dziubkowi, Tadeuszowi Firczykowi, Arkadiuszowi Dominiec, Ryszardowi Gałganowi, Zdzisławowi Nowakowi, Zbigniewowi i Jolancie Urban, za okazaną pomoc i wypożyczenie swych cennych zbiorów do wzbogacenia ekspozycji.

Fot. Marzena Wilk








Źródło: http://www.ock.org.pl

wtorek, 1 września 2009

Miesięcznik Oś - Nr 17 (Wrzesień 2009)


Historia miłości i brawurowej ucieczki dwójki więźniów Auschwitz – Żydówki Mali Zimetbaum i Polaka Edwarda Galińskiego – należy do najbardziej wzruszających, a zarazem niezwykle tragicznych obozowych opowieści. Wydawało się, że zakończy się sukcesem., jednak uciekinierzy zostali złapani i ponownie osadzeni w obozie. Egzekucję wykonano 65 lat temu, 22 sierpnia 1944 r. W „Osi” publikujemy relacje byłych więźniów, którzy wspominali Malę i Edka oraz ich ucieczkę. Poza tym we wrześniowym numerze znajdą Państwo m.in.: pełny tekst homilii kardynała Stanisława Dziwisza na rocznicę śmierci św. Maksymiliana Kolbego, relację ze spotkania w MDSM pamięci dwóch zmarłych w ubiegłym roku byłych więźniów Auschwitz – Henryka Mandelbauma oraz Stanisława Hantza, a także refleksje po rekolekcjach w rocznicę śmierci św. Benedykty od Krzyża, czyli Edyty Stein. Na stronach Centrum Żydowskiego publikujemy artykuł Artura Szyndlera będący zapisem spaceru z urodzonym w Oświęcimiu Jerzym Feinerem, który obecnie mieszka w Izraelu.

sobota, 1 sierpnia 2009

Miesięcznik Oś - Nr 16 (Sierpień 2009)


W tym roku przypada 65. rocznica likwidacji przez nazistów tzw. cygańskiego obozu rodzinnego w obozie Auschwitz II-Birkenau. W „Osi” znajdą Państwo obszerną relację z obchodów, fragmenty archiwalnych relacji mówiących o wydarzeniach sprzed 65 lat. Państwa uwadze polecamy także fragmenty wykładów, które na początku lipca w krakowskim Muzeum Galicja wygłosili dwaj przywódcy religijni: Bhai Sahib Mohinder Singh, lider brytyjskich Sikhów oraz Master Hsin Tao Shih, nauczyciel buddyjski, założyciel Muzeum Religii Świata w Taipei. Temat wykładu brzmiał: „Leczenie ran: droga do pokoju i pojednania”. W „Osi” znajdą Państwo także wywiad z uczestniczkami projektu Centrum Żydowskiego „Bridge to History”. Piszemy także o wystawie fotografii byłego konsula RFN w Krakowie Adolfa Müllera w MDSM Okiem konsula, a także o oryginalnym medalu Sprawiedliwej wśród Narodów Świata, byłej więźniarki Auschwitz Marii Kotarby, który przekazany został do Muzeum.

piątek, 31 lipca 2009

HOLOCAUST VOR DER HAUSTÜR

Przetłumaczono automatycznie za pomocą google translate. Tekst oryginalny www.focus.de

http://www.focus.de/panorama/reportage/reportage-holocaust-vor-der-haustuer_aid_150948.html

Po Rabin Chanina w zwojach Tory zawijane na stos miał rzucania, zapytał Go: "Nauczycielu, co widzisz?" The Rabbi odpowiedział: "Widzę, jak pergamin spalania, ale litery odlecieć. . ". - Andre Schwarz-Bart 

Oświęcimiu w zimie. Frosty ciszy polega na byłego KZGelände, baraki znikają w mgle. Na polu przed portalu walczy jeden scarecrow przed wiatrem. A samotniczej żarówka świeci nad Toreingang utworów. Żelazo-strand znika pod śniegiem i utracone w ciemności wnętrznościach fabryki śmierci w Auschwitz. 

Zaledwie 200 metrów od hotelu jest ulubiony pub z Jasiek, Andrzej Jurek. Są to budowniczych, do wódki i bilard w pustynię prowincji polskiej życia zapomnieć. Andrzej waży jego najlepszy kumpel delikatnie w ramionach: żółty puppies Niunka. "Żydzi", Jurek powiedział, "są do winy. Musisz wszystkie pieniądze i chcą nam sprzedać tutaj. "Nigdy nie spotkał się Żydem, ale on wie, że" to po prostu jest. " Pozostałe dwie skinąć energicznie. 

Franciszkańska Ojca Szcezéch Florian wyjaśnia antysemicką reakcję mężczyzn. "Po to przejaskrawiać Żydów. One popyt zbyt wiele od nas. Nie było bardzo ludzkie, nasze święte Karmelitów siostry z klasztoru, aby spróbować sprzedać. "W latach ze względu na budowę klasztoru w sprawie obozu sporu. 

Schatten squabbling również w upamiętnienie wyzwolenia obozu Auschwitz 50 lat temu. Dnia 27 Styczeń 1945, przypomina, że lekarz i byłego więźnia obozu koncentracyjnego Otto chmur ", stapften przed 14 zegar dwóch zamaskowanych dane mając na drogach poprzez śnieg na sanki za karabin maszynowy księcia. Przed bramą były inne. Curious, będziemy podchodzić nich zauważyliśmy ich futro nasadkę na czerwonej gwiazdy radzieckiej armii. "W uciekających nazistów, członkowie Sojuszu nadal największą część więźniów obozu koncentracyjnego na marsze śmierci, lub w otwartych wagonów do Niemiec. 7650 osób, zwany Muselmänner, im bliżej niż do śmierci do życia, zostały wyzwolone. W Polskiego Czerwonego Krzyża, w dniu 6 Lutego, przybył do obozu, to był tylko 4880 ocalałych i górach zwłok. 

Do obozu koncentracyjnego Auschwitz w dniu 27 Kwietnia 1940 na zlecenie Heinricha Himmlera założona była sennym prowincjonalnym Oświęcim, znany napojów spirytusowych spirytusu fabryki Jakuba Haberfeld. 

Dzisiaj, nazwę Auschwitz dla sześciu milionów zamordowanych Żydów, dla największych masowych morderstw w historii. Udało doskonałe fabryki śmierci, w których tylko 1,5 milionów Żydów, Cyganów, Romów, homoseksualistów i politycznych z całej Europy na drodze przemysłowej zostały zniszczone. 

Oświęcim, 60 km od Krakowa daleko, ponoszącymi wielką spuściznę: Spośród 500 000 odwiedzających rocznie do obozu koncentracyjnego w miejscu pomnika wizyty, to tylko nieliczne w centrum miasta. W Oświęcimiu prowadzi byście nie jedli, a rzadko są skłonni gości hotelu "Glob" na jedynym miejscem pobytu. Znajduje się obok stacji kolejowej, a obok torów. 

"Auschwitz jest w modzie", mówi Mariola Talewicz, młodych kulturalnych referent, ale w naszym mieście jest, niestety, nic takiego. "Ponownie twierdzi, że:" Oświęcim jest zwyczajnym miastem. Jedziemy do stron, picie wódki, mają dzieci, basen, duża biblioteka, stadion sportowy. "Na okrucieństwa, tak bezpośrednio w tym miejscu miały miejsce - niektóre wysokiej podwyżki są prawie w obozie koncentracyjnym drutem - zdaniem obywateli w ich codziennego. Mariolas syna, a 14-year-old student, z obozu nigdy nie odwiedził i że "chciałby go w życie". 

Wielu młodych ludzi nie odważą podróżować nazwy ich rodzinnym do nazwy bo obawiali się nieprzyjemnych reakcji. Gdy on mówi kulturowego referent, czy dabeigewesen, kiedy chłopiec scoffed: "Och, ty się z tego, w którym bloku jesteś snem?" 

Reputacja ich miasta, aby zmienić swoje serce obawy. Kiedyś w przyszłości, że ma nadzieję ", międzynarodowego forum miast pokoju mają być widoczne. Oprócz Berlin, Drezno, Hiroszima i wołgogradzki Oświęcim powinien otrzymać miejsce honorowe. "Wreszcie, miasto, do obozów zagłady na jego terytorium ma doświadczenie, prawo ludzi przed wojną, aby ostrzec," mówi Mariola Talewicz. 

Wtedy wreszcie długo oczekiwany przepływ inwestycji: Burmistrz Andrzej Telka jest dużo wysiłku rzeczywistej atmosfery miasta do jego przekazania. Nigdy nie miał problemów emocjonalnych, żyć tutaj. Jak 6000 z 46 000 mieszkańców Oświęcimia, inżyniera Telka w ogromnym Oświęcimia fabryki chemicznej obróbce. W części budynków na terenie byłego IG Farben i nadal są jak twierdza ze ścian i został otoczony drutem kolczastym. 

"Mamy chciał estetycznych standardów miasta wzrasta." W odróżnieniu od innych małych miastach w Polsce, budynków publicznych i znaki w języku angielskim. Między centrum miasta i baszty z obozu pomnik stronie domowej programu "International Youth Meeting Oświęcim działania Sühnezeichen". W budynku, którego architektura, niemiecki reżyser Jutta Renner bardzo chwalony. "Wszystkie części naszego domu oferują maksimum otwartość na duchu spotkań rynku." Niewiele betonu i kamienia, drewna i szkła, ale zostały wykorzystane tutaj: "Z zbyt wiele kamieni, na wieczność z Niemcami chcą zbudować". 

W 33jährige teolog z Dusseldorf jest czas na podstawie dwa lata w Auschwitz "w służbie pokoju" aktu. Organizacja, 1958 pojawiły się od Kościoła, oferowanie, według Pani Renner młodzieży okazję do "osobistego zaangażowania do zrozumienia". 

Z ich przyjazdu turystów znaleźć pojednania miasta jako czarna dziura: "Jesteś bardzo zdziwiony," powiedział Jutta Renner, że odkąd ludzie istnieją. Możesz sobie nagle, że więźniów, w ponad 40 niemieckich zakładach pracowało w łańcuchy przez całe miasto poszło na piechotę. W przejmujący poleceń z watchdogs zostały szeroko wysłuchane, w beaty dla wszystkich, aby zobaczyć. Aby pokazać, że morderstwa w świetle dziennym, a przed świadków miało miejsce, jest bardzo ważne. " 

Grupy, które są częścią wizyty kilka dni, w zależności od ich oceny, nie są reprezentatywne dla niemieckiej młodzieży, jak odbywa się to na zasadzie dobrowolności. 

Studenci mają możliwość "praktyki" do "licznika przez licznik w letnim obozie z ulic i kopania usunięciu chwastów z wolna". Jutta Renner ma się na Holocaustprüfstein "zmierzyć. Ich zdaniem, nie ma jasnego rozróżnienia między dobrem a złem. Tylko jedno jest jasne: "Miasto pozostaje Cierń w ciele, a to nie może dać normalność". 

Ale po długim mieszkańcy Oświęcimia. "Lista Schindlera", w epicki by Steven Spielberg, czy "Shoah", który neuneinhalbstündige dokumentacji francuski reżyser Claude Lanzmann, były trzy rady miasta Oświęcimia "nie wielkie wrażenie". Dygnitarze z zadowoleniem staromodny, uprzejmy maniery, ich użytkownicy. "Te filmy mają złą reputację w mieście i jeszcze nie zostały obiektywnie", mówią. 

"Nasi ludzie", powiedział Franciszek Wadrzyk ", uczyniłem wszystko, aby pomóc więźniów." Był SS-man uszkodzony tyle mogą jako dziecko ze sobą butelkę wódki łapówki na kawałek chleba dla robotników przymusowych w dziedzinach, szmuglować. 

Oświęcim został następnie jako teraz transportu koncentratorze. Franciszek ojciec był maszynista miał dwa miesiące na deportację pociągów pojechaliśmy do ziemi. Był świadkiem selekcji. Nie było obozu lekarza Josefa Mengele, whistled melodie z "Tosca" i prowadzone w nowo przybyłych ze strony napięty przesunięcie w lewo, w komorze gazowej lub w prawo, do koszar. 

Ojciec z Oświęcimia Miasta w tym czasie nie może wyjaśnić, dlaczego dzieci są bliźnięta z Anioł śmierci Auschwitz musiał przejść: Po sadystyczne eksperymenty były ich organy do biologicznych Instytutu w Berlinie-Dahlem umiejętnie. W związku z tym wymóg naukowej na pojawienie się "całkowicie czysta aryjskiej rasy" zostanie zbadana. 

"Po dwóch miesięcy mój ojciec był na tyle kompletne, że on sam ręki zniszczone, aby nie musiał pracować." 

Przed wojną, mówi stycznia Knicz, jak 13 lat w lokalnej fabryki broni musieli pracować, miasto liczy 13 800 mieszkańców. 8000 byli Żydami. "Handel w dużej mierze w rękach żydowskich, i wspólnego życia, mniej lub bardziej sprawnie prowadził." Trzy godne zapamiętania, jak chleb na żydowskich piekarzy Wachsman, wódka z Haberfeld, rynien dachowych w Kuzniszi, buty na Willmann zostały zakupione. 

Począwszy od 1941 wszystkich Żydów z Oświęcimia do getta w Sosnowcu i Będzinie zostali deportowani do później w innych obozach być zamordowany były lepsze domy w 2500-esesmanów, niemiecki przemysłowców i techników przypisany. W willi z liquor producentów Haberfeld, gestapo ich siedziba. 

"Kwestii żydowskiej istnieje dzisiaj w Oświęcimiu nie więcej", mówi Knicz stycznia. Jeżeli jednak zagranicznych biznesmenów do inwestowania tutaj wybrać, więc trzech mężczyzn obiecał zapewnić, że są one bardzo mało płacić podatki. 

Zaledwie 35 mieszkańców miasta jako goście honoru na upamiętnienie uroczystości zaproszeni. Tak więc 70 lat Helena Dominikowska. Dwukrotnie był aresztowany przez gestapo, ponieważ wszystkie one zagrożenia pomimo zatrzymanych było z jedzeniem. 

Mała blondynka kobieta nerwowo Drążyłem do starych artykułów prasowych: potu perełek okładka jej czole, a jej oczy zaczerwieniona. "W lecie nie możemy otworzyć okna," mówi "tak straszne było swąd spalonego po ludzkie ciało. Niebo nad Auschwitz był zawsze promienny czerwone, a przede wszystkim była warstwą szarego popiołu. " 

Następnie 14-letni miał często za duże drzewa kasztanowe jest ukryty. Stamtąd były długie linie więźniów zobaczyć. "Po wojnie każdego roku, poznałem kobietę, która jest małym bukietem kwiatów przywiezionych do obozu. Ona powiedziała, jak SS-men jej dziecko przed mur miał hurled. Wiem, że pamięć o ofiarach, ale pamięta to, co nazistowskie, który zabił dzieci? "- 2 Luty 1945 Helena była w obozie byli. "I wish I would have never seen ciał, zwłok, zwłok." 

Mirosław Ganobis, a smukłą 24-letni mężczyzna, sobota Liczba nocy z babki w Oświęcimiu. "Powiedziała mi historie dawno temu i nieustannie mówił o Żydach. Dla mnie jest to szokujące, że dwa narody od wieków mieszkali razem pokojowo i nagle po prostu wyjechał z Polski, byliśmy ". 

1992, młody człowiek, aby szukać śladów tej historii, aby przejść. Studiował książki, wyszukiwane w ziemi miasta. Jak archeolog, ale znalazł dowody niemal zniknęła świata. 

Tam, gdzie działa polski dywan sprzedawcy swój sklep, kiedyś mała synagoga. Między kolorowe Wollknäueln istnieje kamień tabletka z Hebrajski napis na ścianie. W Ulca Berka Joselewicza, byłego Judengasse, tor znalazcy z Miejskiego Budynek byłej szkoły Tory wynajmowane z kilkoma przyjaciółmi i renowacji. 

Jego wysiłki nie zawsze były mile widziane: "Moi znajomi powiedziała na początku:" Dlaczego naciągnąć rękę do Żydów? "Wiele przedrwiwać go i połączenia go" nowe Żydów ". Zbiera stare oryginalnych butelek i etykiet gorzelni Haberfeld. "W końcu nie będzie muzeum tutaj wszystkie te rzeczy dają. Ludzie zrozumieją, że tu, przed wojną Żydzi mieszkali. 

O jego motywów, mówi o tym samym spokój głosu na temat brudnych działalności w obozie. "Istnieją ludzie, którzy w nocy na pełzanie przez drut kolczasty i gleby z obozu dla złota i srebra kopać." Jego przyjaciel, jubilera z miasta, niedawno przyniosły mu niektóre obiekty, że oferowane do nabycia: a cynowy Chleb kupon z łódzkiego getta i mały amulet, dzieci po urodzeniu jako bringer szczęścia zaczyna. Cienka srebrne serce jest w języku hebrajskim: "Pan będzie chronić Ciebie i bless you." 

W uzupełnieniu do renowacji miejsca Mirosław modlitwy i jego przyjaciele jej narzędzie wysypisko. Dwa miesiące temu, jest na poddaszu domu wzrosła. Zgodnie z desek podłogowych znalazł modlitewniki i święte pisma, które przetrwały zniszczenia. 

Papier jest angesengt, vermodert i kruszy między palcami. 

Mirosław jest tylko jeden z Shmuel Klieger krótkich, wzburzony zdań mówić. On jest ostatni Żyd w Oświęcimiu. Tylko młody człowiek, ma blautätowierte numer na lewym przedramieniu wykazało. Shmuel Klieger siedzi na ciche dni w maleńkim pomieszczeniu, w którym żyje. 

Jedynie w nocy, gdy wszyscy śpią, opuszcza dom. Czasami dzieci rzucać kamieniami w jego okienku. 

"Dlaczego nawet rozmawiać," mówi stary.

Warto przeczytać: artykuły na wissen.spiegel.de

Nasz dom w Oświęcimiu

W drodze do Oświęcimskiej Jerozolimy

To tutaj jest jeszcze jakieś miasto? -- dziwią się młodzi Izraelczycy 

W drodze do Oświęcimskiej Jerozolimy 

-- Tutaj, w Oświęcimiu, kulimy się ze wstydu, gdy słyszymy antysemickie hasła, lecz równocześnie nie możemy powstrzymać żalu, a niekiedy i złości, postrzegając arogancję w stosunku do nas, Polaków, grup przyjeżdżających z Izraela -- przyznaje otwarcie Mirosław Ganobis, szczupły dwudziestoparolatek. 


Zafascynowany kulturą i przeszłością żydowską, od lat gromadzi pamiątki, jak po nitce do kłębka -- dociera do ludzi tamtego świata. Nie może się wciąż pogodzić, że jego rówieśnicy, czyli coraz liczniej pielgrzymująca do Polski izraelska młodzież, poza cmentarzyskiem KL Auschwitz nie dostrzega życia w pięćdziesięciotysięcznym Oświęcimiu. -- To tutaj jest jeszcze jakieś miasto? -- dziwią się niezmiennie przybysze. 

To prawda, że zabudowa w niczym już prawie -- może z wyjątkiem żydowskiego cmentarza (kirkutu) , paru ocalałych budynków przy historycznej ulicy Żydowskiej (dziś Berka Joselewicza) -- nie przypomina tej "Oświęcimskiej Jerozolimy" -- jak mawiano o mieście przed wojną. Mirek zkilkudziesięcioma podobnymi mu zapaleńcami z tutejszego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Izraelskiej uparł się, aby nie tylko wskrzesić z okruchów umarłą rzeczywistość. To -- podkreśla -- robią dla siebie. -- W moim przypadku -- opowiada -- zaczęło się od opowiadań babci, która tak dobrze pamiętała żydowskich sąsiadów z lwowskiej i oświęcimskiej ulicy, że wspomnienia przerodziły się w pasję. Dziś -- zaznacza -- liczą przede wszystkim na kontakty z młodymi Izraelczykami. -- Okazuje się, że to zwyczajni chłopcy i dziewczyny, jeśli już zrzucą gorset konwencji i stereotypów, który razem z bagażem zwykli zabierać do Polski. Mimo że o stosunkach polsko-żydowskich, szczególnie ostatnio, tak wiele się mówi -- nikt jednak poważnie nie próbował zorganizować regularnej wymiany młodzieży. -- Przy porządkowaniu z apomnianego oświęcimskiego kirkutu pracowaliśmy wspólnie z młodymi Niemcami -- mówi ładna, nastoletnia Renata Etmanowicz. Po spotkaniu, jakie zainicjowała w Polsce Halina Birenbaum, w którym uczestniczyło blisko 200 uczniów z izraelskich szkół, można było powiedzieć, że dzięki zapałowi młodych z Towarzystwa udało się przełamać lody: przyjechali do Auschwitz -- wyjechali z Oświęcimia -- mówią dziś z satysfakcją w TPP. W sprawie młodzieżowej wymiany kontynuują więc pertraktacje, nawiązano kontakty ze środowiskiem "oświęcimskich" wychodźców w Izraelu, diasporą rozsianą po świecie: wszystkimi Haberfeldami, których przodkowie w Oświęcimiu prowadzili wytwórnię słynnych wódek, Enochami. Przy ulicy Parkowej, w centrum, do dziś stoi dom rodziców kontrowersyjnego rabina Avi Weissa. 

Teraz staraniem Towarzystwa trwają prace przy odnawianiu chederu, będzie miejsce do organizowania wystaw, spotkań. Rozpoczęto starania o możliwość roztoczenia opieki nad byłą oświęcimską synagogą. -- Czcząc pamięć pomordowanych chcemy zwłaszcza przywracać pamięć otych, którzy w naszym mieście, wespół z Polakami, kiedyś żyli, kochali, budowali domy i wychowywali dzieci -- podkreśla Ganobis. 

Z. L.


Źródło: http://new-arch.rp.pl/

Zabytki pod społeczną opieką


Podczas otwarcia pierwszej czasowej wystawy “Oświęcim, lata 20, lata 30, XX wieku” w odrestaurowanym Zamku Piastowskim w Oświęcimiu wręczono w imieniu starosty oświęcimskiego zaświadczenia o nadaniu uprawnień społecznego opiekuna zabytków.

W trakcie inauguracji ekspozycji sekretarz powiatu Jerzy Płaszczyca, reprezentujący starostę Józefa Kałę, przekazał na ręce prezesa Klubu “Oświęcimska Starówka” Mirosława Iżyczka pierwsze legitymacje społecznych opiekunów zabytków. W tym dniu otrzymali je: Mirosław Iżyczek, Bogusław Sobala, Tadeusz Firczyk oraz Mirosław Ganobis.

Społeczni opiekunowie zabytków, ustanowieni przez starostę oświęcimskiego, podejmują działania mające na celu zachowanie wartości zabytków oraz utrzymanie ich w jak najlepszym stanie. Ponadto upowszechniają oni wiedzę na ich temat a także są uprawnieni do pouczania osób naruszających stan zabytków. W sprawach ochrony zabytków i opieki nad nimi współdziałają oni z wojewódzkim konserwatorem zabytków oraz starostą.

Wystawa “Oświęcim, lata 20, lata 30, XX wieku”, którą można obecnie oglądać w dwóch pomieszczeniach oświęcimskiego zamku, została zorganizowana przez Klub “Oświęcimska Starówka” oraz Oświęcimskie Centrum Kultury.

Ekspozycja prezentuje część kolekcji znanych kolekcjonerów, miłośników przeszłości Oświęcimia, Tadeusza Firczyka oraz Mirosława Ganobisa. Z obszernych zbiorów dwóch pasjonatów historii miasta nad Sołą zaprezentowano m.in. stare karty pocztowe, zdjęcia, dokumenty, fragmenty czasopism, oryginalne butelki, pochodzące z przedwojennej fabryki wódek i likierów Jakuba Haberfelda. Wszystkie te “pamiątki z przeszłości” ukazują bogatą historię Oświęcimia, którą można dostrzec choćby poprzez budynki już nie istniejące, jak i rozwijający się przed wieloma laty przemysł samochodowy czy metalurgiczny.

Podpis: 

Fot. Ryszard Tabaka 

Moment wręczenia przez sekretarza powiatu Jerzego Płaszczycę (pierwszy z lewej) zaświadczeń o nadaniu uprawnień społecznych opiekunów zabytków.

środa, 1 lipca 2009

Miesięcznik Oś - Nr 15 (Lipiec 2009)


W lipcowej „Osi” wiele miejsca poświęcamy kwestii konserwacji Miejsca Pamięci Auschwitz. Zajmowała się tym w ostatnim miesiącu Międzynarodowa Rada Oświęcimska oraz Rada Fundacji Auschwitz-Birkenau, której głównym zadaniem będzie zebranie środków na finansowanie planu konserwacji Miejsca Pamięci. Państwa uwadze polecamy także rozmowę z Teresą Świebocką, wicedyrektor oświęcimskiego Muzeum, która niedawno przeszła na emeryturę po ponad 40 latach pracy w Miejscu Pamięci. W tym numerze „Osi” piszemy także o budynku tzw. Starego Teatru. Po pięciu latach starań możliwe będzie stworzenie tam siedziby Międzynarodowego Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście. W lipcowej „Osi” znajdą Państwo również artykuły o pobycie amerykańskich kadetów w Polsce, o seminarium Międzynarodowego Domu Spotkań Młodzieży na temat migracji i integracji Polaków i Niemców w Europie w XX wieku i pobycie grupy medytacyjnej w Centrum Dialogu i Modlitwy.

środa, 24 czerwca 2009

Szlakami historii Oświęcimia...

>Zobacz zdjęcia<

Ponad rok temu nasza klasa, obecnie II d Liceum Ogólnokształcącego, postanowiła pogłębić swoją wiedzę na temat dziejów i historii Oświęcimia oraz dowiedzieć się więcej o ludziach, którzy zamieszkiwali gród przed wojną, a także w czasie okupacji. 


Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy od wizyty w Synagodze. Wysłuchaliśmy tam serii wykładów na temat życia żydowskich mieszkańców naszego miasta. Dowiedzieliśmy się wiele na temat relacji między wyznawcami judaizmu i chrześcijaństwa w Oświęcimiu. Okazało się , że przed wojną obie religie potrafiły żyć ze sobą w zgodzie. 

Jednak na tym nie zakończyliśmy naszego projektu. Dzięki uprzejmości Pana Mirosława Ganobisa, który zgodził się oprowadzić nas po mieście, dowiedzieliśmy się jak wyglądał Oświęcim przed II wojną światową. Okazało się, ze teraźniejszy Oświęcim bardzo różni się od tego sprzed wojny. Pan Ganobis pokazał nam miejsca oraz opowiedział ich historie. Dowiedzieliśmy się o Wielkiej Synagodze, która została zniszczona w czasie II wojny światowej oraz o historii cennych przedmiotów z świątyni , które zostały ukryte i do tej pory nikt ich nie odnalazł. Miłośnik Oświęcimia pokazał nam jak wyglądały ulice, sklepy i inne obiekty, które znajdowały się na Rynku. Przedstawił także historię kompleksu Salezjańskiego i tego do czego służył w czasie wojny. Okazało się, że Niemcy utworzyli w jednym z budynków kino, które zostało zniszczone w czasie nalotu . Pan Ganobis zapoznał nas także z planami zagospodarowania Rynku, m.in. opowiedział o projekcie zburzenia budynku Tęczy, a w podziemiach starego bunkra, który się pod nią znajduje, umieszczenia wystawy przedstawiającej życie ludności Oświęcimskiej i jej pomocy dla więźniów KL Auschwitz. Cała klasa uznała, że jest to wspaniały pomysł i dzięki takiemu projektowi turyści będą mogli poznać historię Oświęcimia jako miasta z taradycjami, a nie tylko miejsca cierpienia wieźniów w Obozie Auschwitz. Wycieczka okazała się ,,strzałem w dziesiątkę” , za co dziękujemy Panu Ganobisowi, który poświecił nam swój czas i podzielił się z nami swoją ogromna wiedzą o naszym mieście.  


W przyszłości także planujemy kolejne etapy realizowania naszego projektu. Chcemy jeszcze zwiedzić zamek i zabytkowa basztę. Liczymy, że inne klasy pójdą za naszym przykładem i będą chciały lepiej poznać Oświęcim, w którym uczą się, mieszkają i po prostu żyją... 
Iza z II d LO

OŚWIĘCIM. Pierwszy pomysł zagospodarowania Rynku Głównego

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Miesięcznik Oś - Nr 14 (Czerwiec 2009)


„Tą kreską pamiętam o tych tysiącach ludzi, którzy tam zginęli” — powiedział w wywiadzie dla „Osi” były więzień Auschwitz Marian Kołodziej, którego wystawa „Klisze Pamięci” w Harmężach to jedno z najbardziej poruszających świadectw obozowej rzeczywistości. Okładkę zdobi fragment jednej z jego prac, autoportret artysty. Temat pamięci pojawia się w tym numerze „Osi” w wielu miejscach – przede wszystkim z okazji dwóch rocznic. 14 czerwca mija 69 lat od przyjazdu do Auschwitz pierwszego transportu polskich więźniów z Tarnowa — ich pierwsze dni w obozie przypomną archiwalne relacje. 7 czerwca natomiast mija 30 lat od wizyty Jana Pawła II w byłym obozie Auschwitz. W „Osi” publikujemy zdjęcia z tamtego dnia, a także artykuł ks. Manfreda Deselaersa z Centrum Dialogu i Modlitwy. Pamięci poświęcony jest także projekt artystyczny Anny Zosik, który trwa w Międzynarodowym Domu Spotkań Młodzieży. W „Osi” znajdą Państwo wywiad z artystką.

piątek, 15 maja 2009

Z szafy Ganobisa - OŚ Nr 13

Ten przedmiot dostałem od znajomego. Kiedyś zaprosił mnie do swojego domu, gdzie na strychu trzymał sporo historycznych materiałów. Były to nie tylko rzeczy związane z naszym miastem, ale także różne dokumenty, zdjęcia i pamiątki rodzinne.

Wśród pudeł z korespondencją, natrafiłem też m.in. na listy z obozu Auschwitz, ale moją uwagę przykuł zwinięty w rulon kawałek papieru.

Po rozwinięciu niewielkiego kartonika okazało się, że jest to laurka z kolorowym rysunkiem i dedykacją. Na samej górze namalowano anioła, który leci ponad drutem kolczastym, rozsypując jedzenie z talerza. Tuż pod rysunkiem widnieje starannie wykaligrafowany napis: „Laurka”, a pod nim krótka sentencja: „Czy to w piekle, czy to w niebie zawsze kochać będziem ciebie”. Pod nią widnieją dwa nieczytelne podpisy i data: „8 maja 1940 r.”

czwartek, 14 maja 2009

Oświęcim pokaże się w austriackim kinie

Austriacki reżyser filmowy Franz Leopold Schmelzer kręci film o mieszkańcach Oświęcimia. Dokument będzie gotowy w 2011 roku. W produkcji może wystąpić praktycznie każdy oświęcimianin.


Schmelzer ukończył Akademię Filmową w Wiedniu. Osiem lat temu znajomy historyk zainteresował go tematem miejscowości z całego świata, w których wydarzyły się zbrodnie na ludzkości. Reżyser stwierdził, że powinno się pokazać te miejsca. Jednak chciał ująć je w nieco inny sposób.
- O Auschwitz każdy słyszał, ale nawet ja się dziwiłem, gdy dowiedziałem się, że tuż obok obozu jest bardzo interesujące miasto, Oświęcim. Niewielu o tym pamięta - opowiada Franz. - Dlatego uznałem, że warto je pokazać innym ludziom, pokazać też ludzi, którzy tutaj żyją, mając obok siebie taką nieszczęśliwą historię - dodaje.

Pierwszy raz do Oświęcimia, wspólnie ze swoją tłumaczką, Iwoną von der Weiden, przyjechali w czerwcu 2007 roku. Wtedy to pani Iwona nawiązała kontakty z innymi ludźmi z Oświęcimia za pomocą internetu. - Wiele osób poznawaliśmy tutaj, po prostu na ulicy - mówi tłumaczka. Trzeci raz przyjechali do Oświęcimia tydzień temu. Teraz mają już nawiązanych wiele kontaktów. Współpracują z oświęcimską telewizją lokalną. Jak mówi reżyser, są obecnie w fazie przygotowań filmu, rozmawiają z ludźmi, by otrzymać obraz tego, jak będzie wyglądać produkcja. - Porównałbym to do bukietu, w którym znajdują się różne kwiaty. I w pewnym momencie trzeba ten bukiet doprowadzić do właściwej formy - mówi Franz.

Dodaje, że nie jest w stanie poznać zdania wszystkich mieszkańców miasta, ale szuka symbiozy. Próbuje odnaleźć stosunkowo dużo zwykłych ludzi. Razem z producentem, Kurtem Mayerem, doszli do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie pokazanie codzienności, normalnego życia, rodzaju "sielanki", na tle której odnaleźć można koszmar tej miejscowości, jaki wydarzył się w obozie Auschwitz. - Mimo wszystko każdy z tych mieszkańców ma do czynienia z tą historią, bez znaczenia czy chcą tego czy nie - przekonuje reżyser. Pieniądze na tę produkcję pochodzą z austriackiej fundacji filmowej.

Będzie to dokumentalny film kinowy, który później ukaże się w telewizji austriackiej. - Ale przede wszystkim, to film dokumentalny, a nie dokumentacja telewizyjna - zaznacza pani Iwona, która będąc tłumaczem jest bardzo zaangażowana w tę produkcję. W przyszłym roku planują kręcenie. Najprawdopodobniej film będzie gotowy w 2011. Jak mówi Franz, tyle czasu potrzeba na zrobienie dobrej produkcji. Można by było zrobić to prościej, przyjechać, nakręcić i tyle. Do pewnych rzeczy trzeba mieć jednak dystans i je dobrze opracować. Nie wiadomo, ile osób wystąpi w filmie. Cały czas prowadzą rozmowy. Kolejny raz zawitają w Oświęcimiu w czerwcu lub sierpniu i wtedy zakończą część poświęconą ludziom. Obóz będzie pokazany w filmie, ale z zewnątrz. W jakiejś formie na pewno się pojawi. Na pewno poprzez opowiadania innych ludzi.

Mateusz Kamiński

Źródło: http://krakow.naszemiasto.pl