Mirosław Ganobis pokazuje puszki znalezione w willi swojego znajomego. Zostały wyprodukowane przez IG Farbenindustrie.
Fot: lor
Wystraszony nie na żarty oświęcimian zadzwonił do swojego kolegi, Mirosława Ganobisa, znanego w okolicy miłośnika historii. Ten, nie bacząc na swoje zajęcia, w ciągu kilku minut zjawił się u właściciela przedwojennej willi. Mężczyzna pokazał mu okazały garnek wypełniony mnóstwem puszek.
– Zelektryzował nas napis na puszkach: IG Farbenindustrie. To cieszący się ponurą sławą niemiecki koncern, który produkował cyklon B, środek przy pomocy którego uśmiercano w komorach gazowych miliony więźniów obozów zagłady – tłumaczy Mirosław Ganobis.
Część puszek, z nazwą handlową produktu „Ceresan”, została wykonana z papieru. Reszta z metalu. Niemal wszystkie oryginalnie zaplombowane taśmą naklejoną na wieczka. Obok złowrogiego IG Farbenindustrie na etykiecie wzrok przykuwa charakterystyczne logo firmy „Bayer” z Leverkusen. Firmy znanej współcześnie z produkcji lekarstw, a w czasie wojny wchodzącej w skład IG Farben.
– Właściciel willi zapewnił mnie, że puszki tkwią w tym miejscu od czasów okupacji niemieckiej i zostały przyniesione z IG Farbenindustrie Auschwitz. Na dowód tego pokazał mi kopertę z logo tej firmy, która tkwiła między tymi puszkami – relacjonuje Ganobis.
Okazało się, że „Ceresan” to środek do bejcowania nasion, a zarazem specyfik potrafiący zabić człowieka.
Foto: lor
W pierwszej chwili przez głowę pana Mirosława przemknęła myśl, czy to aby nie jest złowrogi środek, którym masowo uśmiercano więźniów.
– Zajrzałem do środka jednej z puszek. Zawartość okazała się sypka jak sól, tyle, że w kolorze różowym. Po chwili zaczęło mnie drapać w gardle – opisuje doznania.
Po dłuższych poszukiwaniach dowiedział się, że wspomniany „Ceresan” to środek ochrony roślin, a zarazem silny środek grzybobójczy. Niebezpieczny dla ludzi
– Na jego używanie trzeba było mieć specjalne zezwolenie – twierdzi Ganobis.
W jakich okolicznościach groźne dla ludzi znalezisko z czasów wojny znalazło się w garażu starej oświęcimskiej willi? Cóż, na to pytanie na razie nie znamy odpowiedzi.
Co ciekawe, na internetowych stronach aukcyjnych udało nam się natknąć na etykietę „Ceresanu” sprzed 1950 roku. Cena wywoławcza... 1 euro.
źródło: www.super-nowa.pl
Jak dobrze, że piszesz tego bloga...
OdpowiedzUsuń