sobota, 12 grudnia 2009

Koniec wojny na Rynku

Władysława Kadela pokazuje stare zdjęcie z bunkrem postawionym przez okupanta na oświęcimskim Rynku Głównym. – Cieszę się, że dożyłam chwili, gdy ten relikt przeszłości stąd zniknie – powiedziała nam starsza oświęcimianka. W przyszłym tygodniu powinna rozpocząć się rozbiórka potężnego obiektu.

Zgodę na wyburzenie poniemieckiego bunkra, na którym do niedawna posadowiony był obskurny pawilon handlowy „Tęcza” wydał małopolski konserwator zabytków Jan Janczykowski. Taka decyzja wydawała się oczywista i mało kto wyobrażał sobie inne rozwiązanie.

– Bunkier powinien przestać istnieć przed końcem roku – powiedziała nam w piątek Katarzyna Kwiecień, rzeczniczka Urzędu Miasta.

Oznacza to, że w przyszłym tygodniu na środek oświęcimskiego Rynku Głównego wrócą robotnicy z wrocławskiej firmy, która pod koniec listopada zaczęła wyburzanie „Tęczy”. Jerzy Bac, szef firmy rozbiórkowej Bactrans przyznaje, że wyburzenie bunkra będzie znacznie trudniejsze niż posadowionego na nim do początków grudnia pawilonu handlowego.

– Zostanie rozebrany metodą klinów trójdzielnych i metodą chemiczną. Ze względu na sąsiedztwo ze starymi kamienicami nie można zastosować w tym przypadku metody wybuchowej ani udarowej – wyjaśnia Bac.

Mirosław Ganobis, znany kolekcjoner pamiątek związanych w Oświęcimiem nie mógł pominąć okazji jaką była rozbiórka „Tęczy”.

– Udało mi się znaleźć pięć granitowych kostek, które miały tłumić uderzenie od góry w bunkier w przypadku bombardowań. Niemcy wyłożyli trzy warstwy tychże kostek, o czym świadczą zdjęcia z okresu okupacji – przytacza Ganobis. – Są dosyć ciężkie, ale przyznam, że ich nie ważyłem – dodaje z uśmiechem.

Dla siebie zostawił jedną kostkę. Pozostałe rozdał ludziom interesującym się historią miasta. Jeden egzemplarz przekazał do zamkowych zbiorów.

W przejściach pod bunkrem pan Mirosław natknął się na beczkę z 1938 r. z niemieckimi napisami i danymi producenta.

– Wylewając z niej kamienie natknąłem się na jest hełm żołnierski, prawdopodobnie sowiecki. Wkrótce pójdzie do renowacji – obiecuje.

Sama beczka jest w tej chwili czyszczona. Dzięki napisowi wiemy już, iż widnieje na niej nazwa firmy komunalnej, która po dziś dzień funkcjonuje w Niemczech.

– Świetnie prosperuje i zatrudnia 6,6 tysięcy pracowników – precyzuje Ganobis.

Władze miasta wciąż nie mają gotowego projektu zagospodarowania płyty Rynku Głównego po wyburzeniu „Tęczy” i bunkra. Mają za to nadzieję, że uda się przenieść na przyszły rok pieniądze na ten cel z tegorocznego Oświęcimskiego Strategicznego Programu Rządowego.
Opozycja, głównie z PO, zarzuca prezydentowi Januszowi Marszałkowi, iż poprzez swoją nieudolność przegapił szansę na 15 mln zł na rewitalizację starówki z funduszy unijnych.

– Nie startowaliśmy w pierwszym naborze, bo nie mieliśmy gotowego planu rewitalizacyjnego, z którego bylibyśmy zadowoleni – przyznaje Gerad Madej, zastępca prezydenta Oświęcimia.

Prezydent Marszałek deklaruje, że miasto przystąpi do przyszłorocznego naboru. Problem w tym, że władze województwa chcą zmienić warunki gry i zrezygnować z kolejnego naboru w ramach lokalnego programu rewitalizacji. Prezydent Oświęcimia napisał do marszałka województwa małopolskiego, by nie zmieniał dotychczasowych zasad. Jednak dopiero w lipcu 2010 roku oświęcimski magistrat zamierza złożyć pierwsze projekty rewitalizacyjne do naboru w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego.

– W tym momencie lokalny plan rewitalizacji dla naszego miasta jest w fazie opracowywania zmian – nie ukrywa wiceprezydent Madej. – Na przełomie grudnia i stycznia dokument trafi do konsultacji w urzędzie. W lutym planujemy przeprowadzenie konsultacji społecznych, a miesiąc później przedstawienie planu do uchwalenia Radzie Miasta.

Oświęcimscy urzędnicy opierają zarzuty, że nie potrafią pozyskiwać funduszy na odnowienie miejscowych zabytków. Wiceprezydent Madej przypomniał, że w zeszłym roku miasto pozyskało milion złotych na konserwację i podwyższenie średniowiecznej wieży oświęcimskiego zamku. Sęk w tym, że już kilka razy przesuwano termin otwarcia baszty dla turystów, bo co rusz pojawiają się kolejne trudności.

Gerard Madej wspomniał też, że parę lat wcześniej miasto zdobyło kilkumilionowe wsparcie na rewitalizacje samego zamku. Z efektów pracy specjalistów nie wszyscy byli zadowoleni. Część oświęcimian uznała, że zabytkowy obiekt stracił walor historyczny. Urząd dostał również fundusze z tzw. programu górniczego i chemicznego na wybrukowanie uliczek w Rynku. Problem w tym, że zwycięska firma wykonała zadanie tak, iż panie na obcasach wpadają w przerwy między kostkami.






Źródło: www.super-nowa.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz